środa, 29 kwietnia 2015

Uwaga! Wersal!

Uwaga! Wersal!

Codziennym czynnościom Ludwika XIV towarzyszył rozbudowany ceremoniał dworski. Dotyczyło to również wypróżniania. Wszystkie ekskrementy władcy były przedmiotem szczególnej troski i uwagi.
O królewskie potrzeby dbali tzw. ,,nosiciele krzesła interesów". Na pierwszy rzut oka ich praca wydaje się bardzo prosta. Po prostu przynosili nocniki i ściereczki do podcierania, kiedy tylko zaszła taka potrzeba. Gdy zaś królewskie odchody znalazły się już w naczyniu, musieli je wyrzucić. Tu już zaczynały się schody, bo aby mogli pozbyć się produktów królewskich jelit,  te najpierw były poddane dokładnym oględzinom królewskich medyków. Ten rytuał trwał nawet pół godziny. Dopiero po tym fekalia trafiały do dołów kloacznych. Tak przynajmniej być powinno, choć choć krążyły plotki, że nie zawsze tak się to kończyło. Bowiem zawartość królewskiego nocnika miała być tak interesującym sekretem, iż ,,nosicieli krzesła interesów" czasem przekupywali protestanci, zaciekawieni tym co wyszło z królewskiego wnętrza.

Ceremoniał dworski w sypialni Ludwika XIV. Źródło:  www.gutenberg.org

Opróżnianie nocnika może wydawać się niewdzięcznym i obrzydliwym zadaniem, ale do prawdy bywały gorsze. Tym bardziej, że stanowisko to dawało bezpośredni dostęp do króla, co było równoznaczne z możliwością załatwiania różnych spraw bezpośrednio z władcą. Wielu marzyło więc o tej funkcji.
Znacznie gorzej mieli czyściciele dołów kloacznych.W porównaniu z kimś kto schodził do ciemnej, śmierdzącej dziury brodząc w ludzkich odchodach, praca osoby tylko łapiącej za nocnik jest czystą przyjemnością.
,,Królewskie interesy''. trafiały do dołów kloacznych, które znajdowały się na terenie Wersalu. Nie były jednak bez dna, dlatego ktoś musiał je opróżniać. Chętnych do czyszczenia pewnie nie było zbyt wielu. A dołów wcale nie było mało, np. w 1780 roku na terenie pałacu istniało ich 29.

Zapach z owych wykopów i pałacowych ustępów unosił się wśród złoceń i marmurów, fontann oraz ogrodów. Zawartość często wybijała na zewnątrz, zalewając nawet kuchnię królowej.
Kiedy doły już się przepełniły, król wraz z całą rodziną i dworem musiał udać się do innych rezydencji. Tam w spokoju oddawał się rozrywkom oraz zapełnianiu kolejnych dołów, by wrócić dopiero po oczyszczeniu tych z Wersalu. Te, gdy opróżniano wydawały fetor był tak straszny, że przekraczał granice ludzkiej wyobraźni.  Po skończonej robocie z ekskrementami nawet najgorsze świństwa musiały pachnieć niczym kwiaty. Była to praca, którą niestety zabierało się do domu, gdyż nie sposób było nie przesiąknąć przy niej smrodem na wiele dni.

Dla czyściciela, paskudny zapach nie był jedynie niedogodnością. Podczas pracy można było spojrzeć śmierci w oczy, odnotowano bowiem zgony pracowników z powodu zatrucia gazami. Poza tym w dziurach kloacznych panowały egipskie ciemności, więc trzeba było do nich zabierać latarnie.
Fale smrodu ograniczono nieco w 1784, gdy niejaki pan Voil wynalazł sposób opróżniania dołów za pomocą pomp. Sposób ten stosowany jest do dziś przez nowoczesne szambiarki.

Niezależnie od potwornych dołów, Wersal i tak był zatopiony w smrodzie. Liczni służący i strażnicy oddawali mocz pod ścianami z braku toalet dla służby, a zawartość nocników mimo zakazów wylewano wprost za okna. Instalacje zamontowane w ustępach dla najwyżej urodzonych. często przeciekały powodując gnicie stropów i przenikanie nieczystości do innych pomieszczeń. Zagraniczni ambasadorzy często opisywali Wersal jako brudny i śmierdzący.
Ludwik XIV chcąc poprawić sytuację nakazał regularne zamiatanie sal pałacowych oraz.... posadzenie licznych drzewek pomarańczowych w donicach. Ich zapach miał tłumić inne przykre wrażenia.

Jeżeli chcecie zapoznać się  z życiem codziennym w Wersalu sięgnijcie po książkę ,,Wersal za fasadą przepychu" Williama Ritcheya Newtona.



niedziela, 19 kwietnia 2015

Rodzinne ,,Inwestycje''- część pierwsza

,,Małżeństwo to absurdalna instytucja, sprzedają cię jako piętnastoletnie dziecko i składasz przysięgę, której nie rozumiesz i której żałujesz przez następne trzydzieści lat, a z której nikt cię już nigdy nie zwolni".
To słowa słynnej cesarzowej Sisi, która uważała swój związek za bardzo nieudany. W rzeczywistości  mogła jednak mówić  szczęściu, podobnie jak nasza królowa Jadwiga, która zaczęła rąbać drzwi siekierą na wieść, że ma poślubić Jagiełłę. Ich mężowie w chwili ślubu nie mieli jeszcze trzydziestki. Inne dziewczęta miały zdecydowanie więcej pecha.

,,Niedobrane małżeństwo'' Wasylij Pukriew 1862, Trietiakowska Galeria

Cofnijmy się w czasie o kilka stuleci do początku dynastii Habsburgów. Mamy rok 1284, król Rudolf Habsburg wstępuje w ponowny związek małżeński z Izabelą (Agnieszką) Burgundzką. On ma lat sześćdziesiąt sześć, ona niecałe czternaście i jest tylko o rok starsza od jego najmłodszej córki. Agnieszka raczej nie była szczęśliwą żoną. Pewnie często myślała o nim jak o ,,wstrętnym staruchu", któremu musi urodzić dzieci. Co jej się z resztą nie udało. Szczególnie, że nie należał do atrakcyjnych, już wcześniej jego wygląd spotykał się z niezbyt pochlebnymi opiniami. ,,Był mężczyzną wysokim, mierzył siedem stóp wzrostu, był chudy, miał małą głowę, bladą twarz z długim nosem i rzadkie włosy". To opis pewnego dominikanina, pochodzący z czasów, kiedy Rudolf miał dwadzieścia parę lat. Wiek raczej nie dodał mu urody. W niczym chyba nie przypominał pięknego rycerza z pieśni trubadurów i minnesingerów. Na szczęście królowej stary mąż zmarł już siedem lat po ślubie. Nie czuła wielkiej rozpaczy i tęsknoty, bo rok później wróciła do Burgundii, gdzie ponownie wyszła za mąż za swojego rówieśnika Piotra de Chambly, o zachęcającym przydomku ,,Młodszy''.

Papież Aleksander VI (Rodrigo Borgia) miał sporą gromadkę nieślubnych dzieci, najsłynniejsze to Lukrecja i Cesare. Trzeba pamiętać, że w renesansie nie było to specjalnie gorszące. Dzieci z nieprawego łoża często otrzymywały spore sumy i tak samo jak te ślubne odgrywały dużą rolę w polityce. Ich matką była kochanka Rodriga  Vanozza Cattanei, byli razem dwadzieścia lat lat.
Jego drugą kochanką została Giulia Farnese. Pewnie była z nim z powodu pieniędzy, mogła przecież mieszkać w licznych papieskich pałacach i opływać w luksusy. Przy okazji zapewne mogła opływać w luksusy także jej rodzina, która z pewnością dążyła do tego związku bardziej niż Giulia.  W końcu dzięki temu romansowi rozpoczęła się kariera jednego z jej braci, znanego szerzej pod papieskim imieniem Pawła III. ,,Inwestycja'' się zatem rodzinie opłaciła.
Rodrigo Borgia był od Giulii o 44 lata starszy, w chwili poznania ona miała lat szesnaście, a on sześćdziesiąt. Lukrecja Borgia była od niej o pięć lat młodsza.
Giulia, kochanka papieża miała męża, ale praktycznie go nie widywała, gdyż mieszkała razem z papieżem i jego dziećmi.
Pewnego razu z powodu epidemii Lukrecja z mężem oraz Giulią wyjechali razem z Rzymu. Obydwie panie się przyjaźniły, więc nie będąc obserwowane przez Aleksandra zaczęły się razem świetnie bawić. Oczywiście w listach zapewniały, że bez niego nie mogą poczuć się szczęśliwe. Po kilku miesiącach Giulia została wezwana do rodzinnego domu przez umierającego brata. Przypadkiem niedaleko od tego miejsca przebywał jej mąż, którego marzeniem był powrót marnotrawnej żony. Małżonek wysłał prośbę by do niego przyjechała. Aleksander VI dowiedziawszy się o tym, zażądał natychmiastowego powrotu kochanki do Rzymu. Gdy Giulia nadto zwlekała, zagroził jej ekskomuniką. Jakże szczere uczucie musiało ich łączyć!
Portret Aleksandra VI

Atrakcyjność Aleksandra VI pozwalają nam dziś ocenić jego portrety. Ciacho... na pewno zjadł nie jedno.

wtorek, 14 kwietnia 2015

O różnych dziwnych stworach

W średniowieczu zwierzęta postrzegano w zupełnie inny sposób niż dzisiaj. Świat przyrody miał być przykładem postępowania dla wzorowego chrześcijanina. Bóg stworzył zwierzęta by pouczały ludzi o jego wartościach. Opisy ich zwyczajów i zachowań znacznie różniły się od tych, które znamy z książek przyrodniczych. Powstały średniowieczne bestiariusze będące czymś w stylu dzieł naukowych. Opisywały i komentowały życie zwierząt oraz baśniowych stworów.
Lwy z Bestiariusza Ashmole'a XIII w. źródło: http://fr.wikipedia.org

Pochodzenie bestiariuszy możemy przypisać tekstowi Phisiologus. Pochodził on najprawdopodobniej z pomiędzy II w. i III w. z Aleksandrii, był napisany w języku greckim. Autor opisywał około 50 stworzeń, wraz z ich alegorycznym znaczeniem chrześcijańskim. Dzieło to stało się bardzo popularne. Było tłumaczone na wiele języków. Wraz z kolejnymi wersjami powiększał się książkowy zwierzyniec. Dodawano nowe opisy zwierząt i różnego rodzaju stworów.
W VII wieku Izydor z Sewilli napisał dzieło Codex etymologiarum. Było to coś w rodzaju pierwszej encyklopedii, której część była poświęcona zwierzętom.
Na podstawie Phisiologusa i dzieła św. Izydora zaczęły powstawać średniowieczne bestiariusze. Były one bogato iluminowane.
Przyjrzyjmy się zatem kilku wybranym stworzeniom powszechnie znanym i lubianym.


Dudek
Według średniowiecznych fizjologów każdy chrześcijanin powinien brać przykład z tego ptaka. Czwarte przykazanie brzmi: ,,Czcij ojca swego i matkę swoją". Tego właśnie ma uczyć człowieka dudek. Kiedy młode widzi, że jego rodzice są już starzy, nie mogą latać i oślepli, wyrywa im stare pióra, smaruje oczy oraz ogrzewa własnym ciałem. Zachowuje się tak dopóki ich ciała nie powrócą do dawnego stanu. Rodzice dziękują dziecku za opiekę, a ono odpowiada, że spłaciło tylko dług wdzięczności. I wy tak czyńcie drogie dzieci!
Fizjolog wspomina jeszcze o dudku kilka rzeczy. Ptak ten zamieszkuje groby, gdzie żywi się ludzkimi ekskrementami i śmierdzącym gnojem (oczywiście jeśli chcecie dalej możecie brać przykład). Miłośnicy mocnych wrażeń mogą posmarować się przed snem krwią dudka i zobaczyć siebie samych opętanych przez demony.

Syrena
Syreny z bestiariusza trochę różnią się od disneyowskiej Arielki. Do pasa mają postać kobiety, a resztę ciała ptaka. Jest też wersja syren z tradycyjnym rybim ogonem oraz grzebieniem i lusterkiem w rękach. Generalnie wszystkie syreny śpiewają tak słodko,wabiąc żeglarzy niemogących się oprzeć tak pięknej muzyce. To sprawia, że nieświadomi zagrożenia ludzie zasypiają. Kiedy już śpią, syreny rozszarpują ich ciała. Oto jak kończą ludzie dbający głównie o przyjemności i dobra materialne, gustujący w tanich widowiskach. To potwierdziło moje przypuszczenia, że programy typu ,,Celebrity Splash''mogą stanowić poważne zagrożenie życia.

Słoń
To bardzo dziwne i ogromne zwierzę posiadające trąbę do atakowania innych stworów. Służy mu ona też do jedzenia oraz picia, ponieważ w inny sposób nie mógłby tego zrobić, gdyż słoń nie ma stawów! Kiedy samica czuje miętę do osobnika przeciwnej płci, szuka rośliny zwanej mandragorą. Po odnalezieniu z podnieceniem wręcza ją samcowi do zjedzenia, wtedy jego też trafia strzała amora i łączy się ze słonicą. Później ona zachodzi w ciążę, a rodzi w wodzie, bo bez stawów nie potrafiłaby podnieść młodego.
Słonie symbolizują Adama i Ewę. Kobieta namawia mężczyznę do grzechu, symbolizowanego przez płód słoni.
Jacob van Maerlant, Der Naturen Bloeme, Flanders ca. 1350. Den Haag, Koninklijke Bibliotheek, KA 16, fol. 54

Pelikan
Te ptaki kochają swoje potomstwo, choć mają też problemy wychowawcze. Pisklęta kiedy podrosną zaczynają dziobać rodziców w głowę. Dorosłym puszczają nerwy, więc zadziobują dzieci na śmierć. Na szczęście ta historia kończy się happy endem, ponieważ trzeciego dnia matka raniąc się otwiera swój bok i spryskuje krwią pisklęta, które ożywają.
Pelikan to symbol Chrystusa, który przez śmierć męczeńską odkupił grzechy ludzkości.

Poliptyk Zwiastowania z Jednorożcem XV w. Muzeum Narodowe w Warszawie
Jednorożec
To stworzenie niesplamione grzechem, nie może zatem pójść do piekła. Jest podobny do kozła, a na czole ma jeden róg. Jest to stworzenie małych rozmiarów, co bierze się z jego pokory. Jak go schwytać? Trzeba przyprowadzić dziewicę do lasu, a kiedy odsłoni swe łono, jednorożec przyjdzie i położy na nim głowę. Tak podobno postępowali myśliwi. Uśpiwszy czujność zwierzęcia chwytali je.
Jednorożec to symbol Chrystusa, który wstąpił w łono dziewicy Maryi.
Czasem pod kościołami można natrafić na plakat w stylu ,,Katoliku uważaj na ten symbol!", na którym jest jednorożec. Od razu widać, że autor nie czytał klasyków, ani nie widział żadnych średniowiecznych figur Maryi lub innych świętych dziewic z jednorożcem. Skoro już wiemy co oznacza  jednorożec, to ,,My little pony" możemy oglądać spokojnie, bez lęku przed wiecznym potępieniem.

Jeżeli  chcecie zapoznać się bliżej ze średniowieczną menażerią polecam książkę  ,,Fizjologi i Aviarium. Średniowieczne traktaty o symbolice zwierząt" wydawnictwa benedyktynów TYNIEC, przełożone i opracowane przez ks. prof. dr hab. Stanisława Kobielusa. To trzy łacińskie traktaty o symbolice zwierząt z równoległym polskim tłumaczeniem.



poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Dwie rzymskie siostry- część druga

Według legendy drugą córką Pudensa była św. Prakseda. Razem z siostrą (św. Pudencjaną) wbrew prawu zabierały i chowały w katakumbach ciała męczenników, a ich krew zbierały do specjalnych naczyń. Wkrótce same do nich dołączyły, bo za takie występki zostały skazane na śmierć.
Wejście do bazyliki św. Praksedy wygląda niepozornie, ale wnętrze naprawdę robi wielkie wrażenie.


Wejście do bazyliki      źródło: archiwum własne
Bazylika św. Praksedy znajduje się na Eskwilinie. Miała zostać zbudowana w miejscu, w którym stał dom świętej, w którym ukrywała chrześcijan. Jednak i Prakseda jest świętą, której istnienie można zakwestionować. Pierwsi chrześcijanie zbierali się w domach prywatnych tzw. domus ecclesiae. Tak nazywano je do roku 313, gdy cesarz Konstantyn zalegalizował chrześcijaństwo. Potem zwano je tituli  i pełniły rolę kościołów parafialnych, by odróżnić je od siebie nazywano je imieniem właściciela.
W tym kościele, podobnie jak w bazylice św. Pudendcjany znajdziemy przepiękne mozaiki. Te ze św. Praksedy są w stylu typowo bizantyjskim.



Wnętrze bazyliki           źródło: archiwum własne

We wnętrzu kościoła naszą uwagę zwraca wspaniała mozaika z IX wieku w absydzie nad ołtarzem. W centrum stoi Chrystus, nad jego głową z chmur wyłania się dłoń Boga zakładającego mu koronę. Jezus stoi w wodach rzeki Jordan. Na dole, na złotym tle stoją baranki reprezentujące apostołów i Chrystusa. Postaci po prawej stronie widza oglądającego mozaikę to św. Paweł, św. Pudencjana oraz niezidentyfikowany diakon. Natomiast po lewej św. Piotr obejmuje św. Praksedę, obok nich św. Paschalis trzyma model bazyliki. Ale co on ma na głowie? Skoro święty to czemu nie ma aureoli tylko dziwny prostokąt? Mozaika została stworzona za życia Paschalisa, więc trzeba było podejść do tematu nieco skromniej. Osoby żyjące przedstawiano z  kwadratowym nimbem dookoła głowy. Na drzewie nad Paschalisem siedzi feniks, będący symbolem zmartwychwstania.

Mozaika nad ołtarzem głównym          źródło: classicalmosaics.com

A kim był Paschalis? Był papieżem żyjącym w IX wieku. Starał się uniezależnić papiestwo od cesarstwa. Oprócz tego zajadle zwalczał swoich wrogów i zdrajców, których torturował lub skazywał na śmierć. Papież jest uwieczniony na mozaice nad ołtarzem, dlatego że ufundował nową bazylikę św. Praksedy (stara została opuszczona). Zbudował również kaplicę św. Zenona i sprowadził do bazyliki jego szczątki. Paschalisowi bardziej jednak chodziło o własną matkę, Teodorę która miała być tutaj pochowana. Całą kaplicę pokrywają bizantyjskie mozaiki. Wejście do środka, mimo iż jest naprawdę niewielka robi niesamowite wrażenie. Gdy zapalimy światło złote mozaiki lśnią prawie nieziemskim blaskiem.
Mimo, że papież Paschalis I ufundował  i odnowił inne rzymskie kościoły, to nie udało mu się zaskarbić przychylności rzymskich dostojników, a z domem cesarskim pozostawał w konflikcie. Te jednak drobne fakty nie przeszkodziły w kanonizacji Paschalisa I i tak dziś zaliczany jest w poczet świętych.

Wnętrze kaplicy         źródło: zbiory prywatne


Teodora matka papieża została błogosławiona za życia, kiedy budowano kaplicę.
źródło: archiwum własne


Sklepienie kaplicy         źródło: archiwum własne


Wnętrze kaplicy         źródło: archiwum własne

Hetoimasia         źródło: archiwum własne

Na ścianie nad wejściem znajduje się typowe dla wschodniej ikonografii  przedstawienie hetoimasia, czyli przygotowanie tronu na ponowne przyjście Jezusa. Tu Po bokach tronu stoją św. Piotr i św. Paweł opiekunowie kościoła rzymskiego.
W kaplicy św. Zenona znajduje się również kolumna, do której według legendy miał być przywiązany Chrystus podczas biczowania. Dlaczego jest taka mała? Biczowany nie stał, a kucał więc kolumna nie musiała być wysoka. 

Kolumna w kaplicy       źródło: archiwum własne