wtorek, 18 października 2016

Gry jaskółek

Po dłuższej przerwie powracam do pisania. Miałam sporo innych zajęć i musiałam przemyśleć w jakiej formule chciałabym go dalej prowadzić. Są tematy, na których chciałabym skupić się bardziej, ale o tym w następnych wpisach.

Dziś przedstawiam komiks, ,,Gry jaskółek" Zainy Abirached, który wydało jedno z moich ulubionych wydawnictw, Kultura Gniewu. Nie jest to może komiks o tematyce historycznej w ścisłym znaczeniu. Jest jednak bardzo ciekawy, ze względu na poruszaną problematykę. Są to bowiem wspomnienia z dzieciństwa samej autorki.


Okładka komiksu
źródło: sklep.gildia.pl

Akcja komiksu rozgrywa się w Bejrucie, stolicy Libanu, w latach 80. W tym czasie w kraju trwa wojna domowa. Miasto jest przedzielone na pół, na część muzułmańską i chrześcijańską. Dla cywili to już nie ten sam Bejrut co dawniej. Miasto stało się znacznie mniejsze, ponieważ w niektórych miejscach snajperzy nie pozwalają się poruszać. Jednak mała Zeina nie pamięta dawnego Libanu, ponieważ urodziła się w trakcie trwania wojny. Zatem dla niej inny Liban, bez wojny, to coś na kształt baśni, opowieści o dawno minionych czasach. 



Historia przedstawiona w ,,Grach jaskółek" to kilka godzin z życia mieszkańców jednej z Bejruckich kamienic. Kiedy rodzice Zeiny wychodzą z wizytą do babci mieszkającej kilka ulic dalej, dziewczynka i jej brat zostają razem z sąsiadką w swoim mieszkaniu, a dokładnie w przedpokoju, gdyż tylko to pomieszczenie nadaje się do użytku. Wkrótce zjawiają się też inni mieszkańcy domu, ponieważ w czasie bombardowań jest to najbezpieczniejsze miejsce w całym budynku. Możemy zobaczyć jak maleńka wspólnota sąsiadów wspiera się wzajemnie i poznać krótką historię każdej z osób. 


Komiks pokazuje jak wyglądało życie zwyczajnych ludzi w czasie wojny domowej. Widzimy jak zwykłe odwiedziny u osoby mieszkającej kilka ulic dalej, przy ciągłych bombardowaniach, snajperach, a do tego praktycznym braku działających telefonów stawało się niebezpieczną, kilkugodzinną wyprawą w nieznane. Jak pomimo śmierci ukochanych osób, ludzie musieli żyć dalej, skupiając się na pomocy innym, z nadzieją że za jakiś czas wszystko wróci do normy. 

Jedna ze stron komiksu
źródło: sklep.gildia.pl

Pod względem graficznym ,,Gry jaskółek" przypominają ,,Persepolis" Marjane Satrapi. Proste czarno-białe grafiki sprawiają, że opowieść staje się niezwykle wyrazista. Atmosfera małego, ciasnego przedpokoju udziela się czytelnikowi i wciąga w mikroświatek sąsiadów tak różnych od siebie, a jednocześnie bardzo sobie bliskich. Mnie niezwykle uderzyło to, że przy pomocy kilku kadrów można ukazać całą beznadziejność i dramat sytuacji w jakiej znajdują się bohaterowie komiksu.  Oto jedna ze stron, które zrobiły na mnie największe wrażenie.


źródło: mój egzemplarz komiksu


Czy można powiedzieć, napisać coś więcej ? Kiedy się przyjrzeć, ten pozornie zwyczajny rysunek mapki jednej z miejskich uliczek, nabiera charakteru jakiejś metafizycznej opowieści o życiu człowieka. Jak banalna może być śmierć, kiedy idzie się z baniakiem po wodę lub do krewnych zaledwie na chwilę. I jak życie człowieka, który dla kogoś jest wszystkim, całym światem, dla kogoś innego jest zupełnie nic nie warte i można je zdmuchnąć jedną kulą gdzieś z dachu.  
Chociaż sam komiks nie pokazuje przyczyn i tła politycznego wojny w Libanie to jest świadectwem tego co ma miejsce w każdym konflikcie. Tragedii ofiar wojny, którymi są cywile. Ci zawsze będą przegrani. 
Zapewne teraz w Syrii jacyś ludzie siedzą w innym małym przedpokoju z nadzieją, że dożyją jutra i zobaczą słońce, a krewny, czy przyjaciel na którego czekają, po prostu gdzieś się zgubił i znajdzie się rano.

Polecam ,,Gry jaskółek", gdyż jest to jeden z tych komiksów, który  przy oszczędnej formie graficznej i treści nie epatującej okrucieństwem wojny, jest jednak bardzo wymowny i skłania czytelnika do refleksji.



,,Gry jaskółek" 

scenariusz i rysunki: Zeina Abirached
tłumaczenie: Marzena Sowa
wydawnictwo: Kultura Gniewu
Rok wydania: 2014



3 komentarze:

  1. Kommiks rzeczywiście, jest moim zdaniem oryginalny. Ja nie wyobrażam sobie rysunku bez kolorów :) Jednak ilustracje tego komiksu prezentują się oryginalnie i efektownie. Kontury są wyraźne i bardzo ładnie podkreślone. Widać, że to specjalistyczny tusz do komiksów, chociaż oczywiście wiadomo, że pierwotne szkice trzeba było nanieść ołówkiem. Stara, artystyczna metoda, ale jakże sprawna! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno tu nie zaglądałam, a szkoda! Świetny wpis, super recenzja. Żadna ze mnie fanka komiksów, ale ten kupię jeśli tylko wpadnie mi w ręce. Ze względu na temat (rewelacyjnie tu opisany), ale i na grafikę. Dla mnie to taki twórczy zlepek naszych ludowych wycinanek, ilustracji "Baśni z tysiąca i jednej nocy" i twórczości mojego ulubieńca Klausa Haapaniemi`ego (zwłaszcza czarno-białej edycji kolekcji Taika). Ale bardziej niż sama grafika porusza mnie ta ostatnia ilustracja-mapka, ten kontrast między lapidarnym, prawie dziecięcym rysunkiem, a ładunkiem grozy, jaki ma w sobie. Trobairitz XII, robisz świetną robotę! Umiesz wybrać bardzo ciekawe rzeczy i potrafisz skutecznie do nich zachęcić. Wracam na dobre, do usłyszenia-przeczytania :))

    OdpowiedzUsuń