wtorek, 31 marca 2015

Pewna sztuka przydatna każdemu

Prima Aprillis, a zatem na wesoło. Dziś kilka słów o książce, której treść przyda się każdemu. Dotyka ona zjawiska znanego wszystkim, lecz często przemilczanego. Czy większość osób posiada w tej materii  dostateczną wiedzę? Prawdopodobnie nie, dlatego dla pragnących wiedzieć więcej będzie to lektura obowiązkowa.
Książka, o której tu mowa to ''Sztuka pierdzenia" autorstwa Pierre'a Thomas'a Nicolas'a Hurtaut'a. Po raz pierwszy została wydana we Francji w 1751 roku i od razu stała się popularna. Mamy tu więc do czynienia, z pozycją prawdziwie historyczną.


Dziś wiele osób słysząc o pierdzeniu spojrzy pogardliwym wzrokiem, stwierdzając, że to nie jest temat na "ich poziomie". Nie będą na to poświęcać czasu, ponieważ mają mnóstwo ciekawszych oraz inteligentniejszych zajęć. Faktycznie mają, mogą na przykład kiedy chcą po prostu włączyć telewizor (choć poziom niektórych programów bywa zdecydowanie poniżej poziomu pierdzenia). Niestety w XVIII wieku ludzie nie mieli podobnych udogodnień. Więc jakie były ich rozrywki? Jak mogli odprężyć się bez telewizji i internetu? Tu właśnie do akcji wkracza pan Hurtaut ze swoją książką. "Sztuka pierdzenia" zrobiła furorę na salonach arystokracji. Dla rozrywki, po skończonym posiłku bogate towarzystwo czytało najciekawsze fragmenty. Śmiech tym spowodowany miał pomóc w trawieniu. Można uważać to za głupotę, ale kto po długiej kolacji nie skusiłby się na rozdział, w którym mowa np. "O półwokalu lub pierdnięciu mikrym".
Autor dzieła nadał mu formę naukowego eseju i złapawszy ,,wiatr'' w żagle odważnie wypływa na szerokie wody sztuki do tej pory nie opisywanej.
Pan Hurtaut  z zapałem klasyfikuje, analizuje i wykłada pożytki z puszczania gazów. Tu należy przytoczyć mały fragment:

,,Dźwięk harmonijny, choć nieoczekiwany, stanowiący jego istotę, budzi z letargu umysły ospałe. Jeśli w zgromadzeniu filozofów metodycznie obracających frazesami jeden z nich nieoczekiwanie pierdnie, cały system moralny podważa."

Warto również przeczytać tu wywiad z tłumaczem Krzysztofem Rutkowskim.
Książkę polecam osobom z poczuciem humoru lub bez, gdyż życie trzeba traktować z przymrużeniem oka!

Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2010

środa, 25 marca 2015

Dwie rzymskie siostry- część pierwsza

Idąc ulicami Rzymu często możemy spotkać kościoły, które na pierwszy rzut oka wyglądają niepozornie. Patrząc na skromne fasady nie spodziewamy się tego, co znajduje się w środku. Przykładem tego są dwie bazyliki, św. Pudencjany i św.Praksedy, które są uważane za jedne z najstarszych kościołów w Rzymie. W obu znajdują się niezwykłe, choć odmienne w stylu mozaiki.

Bazylika św. Pudencjany, Rzym Źródłó: www.pl.wikipedia.org

Bazylika św. Pudencjany (Santa Pudenziana) została wzniesiona pod koniec IV wieku. Oczywiście była wielokrotnie przebudowywana, a wczesnochrześcijańskiego kościoła zachowała się przepiękna mozaika. Siedzący na tronie Chrystus jest przedstawiony z księgą jako Pantokrator , czyli władca i sędzia wszechświata. Najbliżej tronu po lewej znajduje się św. Paweł, po przeciwnej św. Piotr. Kobieta z prawej strony  to św. Pudencjana, po drugiej stronie, nad głową św. Pawła wieniec trzyma jej siostra św. Prakseda.
Niestety część mozaiki została ucięta z powodu budowy ołtarza w XVI wieku. W tle widać panoramę Jerozolimy, która nie wygląda do końca jak Jerozolima. Architektura tego miasta jest tak naprawdę rzymska, tak jak cała antyczna mozaika. 
Apostołowie otaczający Chrystusa są ubrani w togi senatorów. Mozaika jest jeszcze całkowicie w stylu rzymskim, jakże inna od znanych średniowiecznych mozaik w stylu bizantyjskim. Twarze przedstawionych ludzi mają indywidualne cechy.


Kawałeczki, z których zrobione są mozaiki nazywają się tessery. Źródło: www.pl.wikipedia.org

Podobno kościół  zbudowano w miejscu domu świętej, który udostępniła chrześcijanom jako miejsce spotkań. Był to tak zwany ,,domus ecclesiae", czyli dom prywatny będący miejscem zgromadzeń pierwszych chrześcijan w czasach, kiedy ta religia była nielegalna. Pudencjana miała gościć w nim samego św. Piotra.
Tak mówi legenda, ale kim naprawdę była Pudencjana? Kościół katolicki ma z nią również problem, gdyż nie ma historycznych dowodów na jej istnienie.
W starożytnym Rzymie kobiety nie mogły posiadać domu jako prywatnej własności, nie były nawet obywatelami. Słowo ,,pudentiana" było przymiotnikiem, ,,Domus Pudentiana" oznaczało dom Pudensa. Czyli był to dom mężczyzny. Później stworzono legendę o nawróconym senatorze Pudensie i jego dwóch córkach św. Pudencjanie i św. Praksedzie, które zbierały szczątki męczenników. Wbrew rzymskim zakazom urządzały im pogrzeby. Tak obie siostry opisuje Jakub de Voragine w swojej ,,Złotej Legendzie".

niedziela, 22 marca 2015

Piesek Tycjana

Fryderyk Boromeusz (bratanek św. Karola Boromeusza) był arcybiskupem Mediolanu na przełomie XVI i XVII wieku. To właśnie on założył słynną Bibliotekę Ambrozjańską, w której znajduje się też Pinacoteca, czyli galeria malarstwa. Możemy w niej zobaczyć m.in. ,,Kosz owoców" Caravaggia i ,,Muzyka" Leonarda da Vinci. Kardynał oddał do galerii obrazy ze swojej prywatnej kolekcji, aby wszyscy chętni mogli bezpłatnie się kształcić zarówno w zakresie sztuki, jak i nauki.
Pinakotece podarował ,,Pokłon Trzech Króli" Tycjana, z którym wiąże się bardzo ciekawa historia. Obraz został zamówiony przez stryja Fryderyka, św. Karola Boromeusza, biskupa Mediolanu.
Jest to niewątpliwie piękne przedstawienie Madonny z Dzieciątkiem przyjmującym dary od Trzech Króli, ale nie to jest tu najciekawsze. Na dole obrazu znajduje się mały wdzięczny, sikający piesek. Może to ukochany pupilek Tycjana? Tego prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, choć my wszyscy posiadacze zwierząt potrzebę ich uwieczniania doskonale rozumiemy. Dziś dopomaga nam w tym technologia: smartphony i aparaty, kiedyś trzeba było zdać się na ludzki talent. Osobiście nie znam nikogo, kto nie uważałby swojego pupila za godnego uwiecznienia w obok Świętej Rodziny w stajence, skoro mogą znajdować się tam jakieś anonimowe krowy i osły.
Jeśli mowa o Tycjanie to uważam, że artysta nie bez powodu czuł potrzebę umieszczenia podekscytowanego pieska tuż koło głównych bohaterów tej sceny.
Niestety nie wszyscy podzielali zdanie Tycjana. Konkretnie ludzie z surowego dworu samego Karola, arcybiskupa Mediolanu. Uważali to nawet za obrazę, więc kazali pieska zamalować. Podobno, gdy Tycjan dowiedział się o tej zmianie łzy stanęły mu w oczach, a odpowiedzialnych za tak straszliwą przeróbkę nazwał ignorantami w dziedzinie sztuki.
Na szczęście dzisiaj dzięki pracy konserwatorów, piesek Tycjana może sikać dalej :)


Obraz, który możemy oglądać dzisiaj (fragment) Źródło: www.storiadimilano.it 




,,Pokłon Trzech Króli" bez charakterystycznego pieska. Źródło: www.storiadimilano.it







poniedziałek, 16 marca 2015

Średniowiecze - lektury obowiązkowe

Większości osób epoka średniowiecza zazwyczaj kojarzy się z mrokiem, brudem, ciemnotą i przemocą. Wyobrażamy sobie bogobojnych ludzi i płonące stosy. Postrzegamy te czasy stereotypowo, mówimy ,,średniowiecze" jeżeli coś kojarzy nam się z wyjątkowym zacofaniem. A przecież tak wiele rzeczy zawdzięczamy tej epoce. Oczywiście jak wszystko, więc także średniowiecze miało swoje dobre i złe strony. Prawdę od mitu pomoże oddzielić Jacques Le Goff.

Jak wyglądało średniowiecze? Jak długo trwało? Kim byli ludzie tej epoki?
Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w książce Jacques'a Le Goff'a ,,O średniowieczu".
Francuski historyk i mediewista stworzył bardzo oryginalną książkę z myślą o młodym czytelniku. Jest napisana w formie dialogu. Na zadawane najważniejsze pytania dotyczące średniowiecza autor odpowiada krótko i ciekawie. Nie nudzi i pokazuje średniowiecze takie, jakie było naprawdę.
Możemy dowiedzieć się, że wtedy powstały akademie, kobiety miały większe prawa niż w późniejszych epokach i oczywiście wielu innych rzeczy! Podczas lektury dowiemy się również, jak wyglądało życie ludzi, biednych i bogatych albo dlaczego budowano katedry.
Średniowiecze miało też swoje mroczne strony, Jacques Le Goff wspomina także o tym. Pisze o okrutnych wyprawach krzyżowych i prześladowaniach heretyków.
Mimo iż książka jest przeznaczona dla dzieci i młodzieży, to niezależnie od wieku warto jest ją mieć w biblioteczce. W przypadku książek ich objętość nie świadczy o wartości zawartych w niej treści. ,,O średniowieczu'' jest krótkie, ale pełne ważnych informacji. Gorąco polecam wielbicielom tej epoki, jak i tym, którzy dotychczas się nią nie interesowali.
Pozycja ta została wydana przez Oficynę Naukową, jako część serii ,,Chcemy wiedzieć". Inne tytuły z tej serii to m.in: ,,O śmierci", ,,O Bogu", ,,O kulturze".

PS  Przepraszam za dość długi brak wpisów, ale w zeszłym tygodniu byłam na wyjeździe.

niedziela, 8 marca 2015

Poznajmy tajemnice zamku

Jestem fanką kanału telewizyjnego Polsat Viasat History. Obejrzałam dzięki niemu mnóstwo seriali i filmów dokumentalnych poświęconych historii.
Ostatnio kanał rozpoczął emisję nowej serii pt. ,,Tajemnice zamku". Znów dzięki historyczce Ruth Goodman oraz archeologom Tomowi Pinfold  i Peterowi Ginn możemy przenieść się w przeszłość, tym razem do XIII wieku. 
Ekipa ,,Tajemnic zamku''. Źródło: www.bbc.co.uk
Ekipa przybywa do Francji do Guédelon *, aby tam wcielić się w budowniczych średniowiecznego zamku. Razem z nimi będziemy poznawać życie codzienne ludzi wznoszących tę budowlę. Zobaczymy metody jakimi posługiwali się średniowieczni: kamieniarze, cieśle, powroźnicy oraz inni rzemieślnicy. Przekonamy się jak wyglądało mieszkanie i przygotowywanie posiłków w XIII w.

Uwielbiam programy prowadzone przez Ruth Goodman, są prowadzone w sposób, dzięki któremu wiedza sama wchodzi do głowy. Gdy je oglądam po prostu przenoszę się w czasie. W niczym nie przypominają nudnych wykładów, na których sennym okiem szukamy wskazówek zegara. Szkoda, że nasza telewizja wzorem BBC nie kręci podobnych programów, zamiast kolejnych pozycji w stylu: ,,Rolnik szuka gwiazdy" lub ,,Gwiazdy szukają rolnika''.

* Zamek, którego budowa rozpoczęła się w 1997 roku i została zaplanowana na ok. 25 lat. Jest to projekt historyczny, który pomaga w odtworzeniu dawnych metod budowania.

niedziela, 1 marca 2015

1800 i więcej historii

Jak większość z nas interesują mnie ludzie z pasjami podobnymi do moich własnych. Niedawno natknęłam się na wyjątkowo moim zdaniem ciekawy, amerykański blog dotyczący starych fotografii Forgotten Old Photos . Autorka publikuje stare zdjęcia odnalezione w antykwariatach i na garażowych wyprzedażach. Zamieściła ich już ponad 1800. Stara się je ocalić w ten sposób od zapomnienia. Część zdjęć pochodzi od czytelników bloga.
Blogerka próbuje ustalić kto jest na zdjęciu. Zamieszcza informacje o fotografie, który je wykonał oraz miejscu pochodzenia zdjęcia i dacie jego powstania. Dzięki temu znajdują się ludzie, którzy rozpoznają na fotografiach swoich przodków. W ten sposób odzyskują część swojej własnej historii.
Podoba mi się ten pomysł. Jest to dobry sposób na pokazanie, że każdy z nas tworzy historię. Zresztą przypadki ludzi i zdjęć, którzy odnajdują się po latach, są bardzo wzruszające i ciekawe.
Poniżej jedno ze zdjęć z Forgotten Old Photos.
Nieznana młoda para.